We wtorkowe popołudnie, kiedy Polska żyła informacją o zakończeniu kariery przez Wojciecha Szczęsnego, Robert Lewandowski w meczu z Rayo Vallecano (2:1) sprawiał wrażenie, jakby sam pożegnał się z boiskiem. Widok “Lewego” w Madrycie był smutny. Jego rola na boisku była minimalna, a to niepokojący sygnał dla zespołu.

Brutalna rzeczywistość 36-latka jest taka, że jeśli nie zdobywa bramek, jego wkład w grę drużyny staje się mocno dyskusyjny. To było widoczne zarówno pod wodzą Xaviego, jak i Hansiego Flicka. Nie bez powodu Julian Nagelsmann nie rozpaczał, gdy Lewandowski opuścił Bayern na rzecz Barcelony w 2022 roku. Lewandowski to typowy klasyczny napastnik, który staje się coraz bardziej anachroniczny.

Na przestrzeni lat udowodnił, że potrafi zdobywać bramki, gdy tylko znajdzie się w polu karnym przeciwnika. Jego instynkt snajpera jest niepodważalny, co potwierdził w meczach z Valencią i Athletikiem Bilbao, gdzie jego bramki dały Barcelonie cenne zwycięstwa. Jednak występ przeciwko Rayo pokazał, że bez wsparcia zespołu Lewandowski staje się niewidoczny.

W pierwszej połowie meczu przeciwko Rayo miał zaledwie 13 kontaktów z piłką – najmniej spośród wszystkich zawodników na boisku. Ani razu nie znalazł się w polu karnym przeciwnika. W drugiej połowie było nieco lepiej, ale Lewandowski nadal miał najmniej kontaktów z piłką (33) wśród graczy Barcelony. Jego statystyki są druzgocące: 55-procentowa celność podań, 40-procentowa skuteczność w pojedynkach, 14 z 33 kontaktów z piłką zakończonych stratą.

To nie tylko jego wina, że nie miał wielu okazji w Madrycie. Problem leży także w grze zespołowej Barcelony, a zwłaszcza w zachowaniu Raphinhy, który wielokrotnie irytował swoim egoistycznym podejściem. Z drugiej strony Lewandowski sam stracił prawo do pretensji, gdy w 49. minucie minął się z piłką podaną przez Brazylijczyka tuż przed bramką Rayo.

Niepokojący jest również brak współpracy między Lewandowskim a Danim Olmo. W pierwszym wspólnym występie tych dwóch zawodników wydawało się, jakby się wzajemnie ignorowali, co kontrastuje z dawną współpracą Lewandowskiego z Ilkayem Gündoganem.

Jedynym pozytywem występu Lewandowskiego przeciwko Rayo było to, że Hansi Flick zaufał mu do końca meczu. Niemiec nie zdjął Polaka z boiska, co można odczytać jako wyraz zaufania i uznania jego pozycji w zespole. To jednak mało, by zatuszować problemy widoczne na boisku.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *