Czy mamy dwóch Robertów Lewandowskich? Jednego w reprezentacji, a drugiego w klubie? Mecz Barcelony z AS Monaco (1:2) w Lidze Mistrzów pokazuje, że “Lewy” jest taki sam. Gdy Barcelona ma słabszy dzień, Lewandowski cierpi tak samo, jak w drużynie narodowej.

„W kadrze nie widzę takiej motywacji u zawodników jak w klubie. W Barcelonie Lewandowski biega i walczy” – stwierdził niedawno w programie “Cafe Futbol” Tomasz Hajto.

Mimo że były reprezentant słynie z mocnych wypowiedzi, ta opinia wydaje się kontrowersyjna. Owszem, “Lewy” w reprezentacji nie wygląda tak efektownie jak w Barcelonie, ale brak motywacji to nie jest problem.

Dla mnie to jasne, że bezsilność Roberta w kadrze nie wynika z braku chęci. Wręcz przeciwnie. Lewandowski chce, i to bardzo, ale jakość podań w reprezentacji i Barcelonie to zupełnie różne rzeczywistości.

Wydawało się, że w czwartkowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko AS Monaco znów zobaczymy tę negatywną metamorfozę. Nadzieje na spektakularne akcje zgasły jednak szybko.

Lewandowski po meczach z Szkocją (3:2) i Chorwacją (0:1) miał prawo wyjeżdżać ze zgrupowania frustrowany. Przecież przyjechał na kadrę pełen optymizmu, po świetnym początku sezonu w La Lidze. A jednak w reprezentacji znów widzieliśmy Roberta, który biega daleko od pola karnego i nie dostaje dobrych podań.

W Barcelonie sytuacja wygląda inaczej. Lewandowski albo jest w polu karnym, albo wbiega w nie, by wykończyć akcje. Tak jednak nie było w meczu z AS Monaco. Czerwona kartka dla Erica Garcii w 10. minucie ustawiła całe spotkanie. Barcelona grająca w dziesiątkę musiała zmienić styl na pragmatyczny, co ograniczyło możliwości Roberta.

„To był niewdzięczny mecz dla wysuniętego napastnika, gdy drużyna gra w osłabieniu”, komentowano po spotkaniu. Lewandowski spędził na boisku 80 minut, ale nie miał okazji, by pokazać swój snajperski instynkt.

Lewandowski rozpoczął drugą setkę meczów w barwach FC Barcelony. W poprzednich stu spotkaniach spisywał się dobrze, mimo że wielu podważało jego formę z racji wieku. Dziś, mając 37 lat, lepszy już nie będzie, ale można być pewnym, że w Lidze Mistrzów Lewandowski jeszcze pokaże swoją klasę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *