Dokonał tego! Hubert Hurkacz po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału Australian Open! Po znakomitym meczu pokonał Arthura Cazaux 7:6, 7:6, 6:4. Poradził sobie z presją bycia faworytem, prezentując bardzo dojrzałą grę. Oglądanie takiego grającego Hurkacza to prawdziwa przyjemność!

To największy sukces w karierze Huberta Hurkacza na Australian Open. Polski tenisista po raz pierwszy doszedł do ćwierćfinału w Melbourne. W meczu z Francuzem zagrał bardzo dojrzałe, wykazując się dużą odpowiedzialnością w kluczowych momentach. Przejął inicjatywę, był agresywny. Taki sposób gry przez cały mecz sprawił, że Hurkacza chce się oglądać zawsze!

Co ciekawe, Hurkacz rozpoczął ten mecz jak najgorzej to możliwe. Najpierw stracił serwis na rzecz rywala, a następnie stracił własny serwis do zera. Błąd, dwie akcje przy siatce, w których lepszy był sprytny Cazaux, doprowadziły do przełamania.

Hurkacz nie serwował najlepiej, ale miał pecha, gdyż piłka po zagraniu rywala przeszła po siatce na drugą stronę. Przy stanie 0:2 można było jednak pocieszyć się, że to dopiero początek gry. Tyle że po 11 minutach Francuz prowadził już 3:0, a w punktach 12-3. Podawał mocno i płasko, czuł się na korcie wyraźnie lepiej.

Jednak nie powinno to dziwić kibiców tenisa. 21-letni Cazaux to rewelacja tegorocznego Australian Open. Występuje w Melbourne z dziką kartą, zajmuje 122. miejsce na świecie. W drugiej rundzie pokonał ósmego w rankingu Holgera Rune, ale w poniedziałek to Polak był faworytem z racji pozycji w męskim tenisie. Hurkacz musiał jednak uważać, bo przeciwnik nie miał nic do stracenia, a bez presji łatwiej osiągnąć dobry wynik.

Hurkacz odrobił stratę i wygrał ważnego tie-breaka Polak w kolejnym gemie serwował już lepiej, wygrał swoje podanie. Zaczął grać spokojniej, starał się dłużej utrzymać piłkę w korcie. Gdy wymiany robiły się dłuższe, Francuz zaczął popełniać błędy. Tak jak na długość kortu, gdy wyrzucił jedną z piłek i dał się przełamać.

Wtedy było już tylko 2:3, a świetne serwowanie dało naszemu zawodnikowi wyrównanie na 3:3. Z Cazaux zeszło powietrze i spotkanie nie wyglądało już tak jednostronnie, jak w pierwszych minutach. Kolejne gemy na korzyść serwujących, bez większej historii i 4:4. Panowie skupili się na swoich podaniach, co musiało doprowadzić do tie-breaka.

Dobrze zaczął się tie-break dla Polaka. 3:2 po świetnej akcji kombinacyjnej: krótki kros – uderzenie płaskie po linii, a po chwili Francuz wyrzucił dwa returny za linię końcową i było już 5:2.

Po chwili Polak miał dwie piłki setowe, których jednak nie wykorzystał. Najpierw zaskoczył go forhend przeciwnika, który cudem wpadł w kort, a potem stojąc przy siatce popsuł wolej, gdy musiał bronić się przed minięciem. Z 6:4 zrobiło się nagle 6:6.

Na szczęście Cazaux też grał nerwowo w tamtym momencie, po prostym błędzie pojawiła się trzecia setowa szansa dla Hurkacza. Tej już Polak nie zmarnował, po kapitalnym serwisie return Francuza nawet nie przeszedł na drugą stronę. Uff! 1:0 w setach dla dziewiątego zawodnika świata.

Kolejny tie-break dla Hurkacza. Popis Polaka

Drugi set był bardzo spokojny do stanu 3:2 dla Hurkacza. Wtedy to odbył się iście szalony gem, w którym Polak miał aż pięć okazji na przełamanie rywala. Świetnie atakował, zaimponował dosk