Mecz między Almerią a Barceloną (0:2) dostarczył Joanowi Laporcie powodów do pozbycia się Roberta Lewandowskiego. W starciu z najgorszą drużyną LaLigi “Lewy” wyglądał jak obcy element w zespole Xaviego. Do tego dochodzi nowe, niepokojące zjawisko.

W Hiszpanii trwa brudna kampania mająca na celu wypchnięcie Roberta Lewandowskiego z Barcelony. O tym pisałem już TUTAJ i TUTAJ, a ostatnio potwierdziło to nawet tzw. otoczenie “Lewego”. Klubowe władze zaangażowały się w tę machinację medialną, a w czwartek – niestety – Polak sam dostarczył dodatkowych argumentów.

Lewandowski miał bardzo słaby występ przeciwko najgorszej drużynie w LaLidze i w rywalizacji z najsłabszym duetem środkowych obrońców w rozgrywkach. Nie potrafił znaleźć sobie miejsca na boisku i nie radził sobie z piłką. W ciągu 69 minut miał najmniej kontaktów z piłką (25) spośród wszystkich uczestników meczu o takim samym czasie gry.

Nawet młodsi koledzy z drużyny zachowywali się, jakby ignorowali Lewandowskiego, co było wyraźnym znakiem buntu w szatni. Stał się obcy wśród swoich kolegów, a jego pozycja osłabła. Nie spełnił również roli mentora dla młodszych graczy, jaką miał pełnić w zespole.

Jego słaby występ skomentował także Xavi, zdejmując go z boiska już w 68. minucie. To już 13. zmiana w sezonie – najwięcej w karierze Lewandowskiego. Drużyna i prezydent klubu, Joan Laporta, zdają się potwierdzać, że pozbycie się Polaka może być korzystne dla Barcelony.

Barcelona wypycha Lewandowskiego, ale może on sam powinien odejść? Z każdym tygodniem wydaje się, że tkwi w toksycznym środowisku. Po 12 latach w Niemczech, musi otwierać oczy na to, co dzieje się w Barcelonie.