Robert Lewandowski odegrał kluczową rolę w odrodzeniu FC Barcelony, podobnie jak kiedyś Ronaldinho. “Lewandowski wyciągnął klub z kryzysu, dzięki niemu kibice znowu uwierzyli” – mówi Piotr Urban, ekspert La Liga dla WP SportoweFakty.
Lewandowski dołączył do Barcelony w trudnym momencie. Klub, który wcześniej przegrał walkę o mistrzostwo z Realem Madryt i odpadł z Ligi Mistrzów na etapie fazy grupowej, z “Lewym” w składzie sięgnął po mistrzostwo kraju, a Polak został królem strzelców La Liga. “To nie tylko Trofeo Pichichi, to on pomógł wygrać ligę” – podkreśla Urban.
Choć Lewandowski miał słabszy okres, ponownie wygląda dobrze. “Przyzwyczailiśmy się do jego kosmicznej formy, ale nie możemy go mierzyć miarą z czasów Bundesligi” – zauważa Urban.
Setny mecz i imponujące liczby
Ostatnie spotkanie z Gironą było setnym występem Roberta w barwach FC Barcelony. Lewandowski zdobył w tym czasie 63 bramki i zaliczył 19 asyst. Tylko Luis Suárez i Samuel Eto’o mieli lepsze statystyki w pierwszych stu meczach dla Barcy. “63 bramki w 100 meczach? To kosmos!” – mówi Urban.
Trudne początki Barcelony i wielki wpływ Lewandowskiego
Gdy Robert przechodził do Barcelony, klub znajdował się w finansowym kryzysie. Mimo to inwestycja w Lewandowskiego okazała się trafiona. “Zarząd wiedział, że to ryzyko, ale Robert przerósł najśmielsze oczekiwania” – przyznaje Urban.
W pierwszym sezonie Lewandowski zdobył Trofeo Pichichi, pokonując Karima Benzemę, ale w kolejnym sezonie miał problemy. “Początkowo zaskoczył mnie swoją formą, ale potem było gorzej, choć na szczęście znów odżył” – dodaje ekspert.
Co dalej z Robertem w Barcelonie?
Lewandowski ma kontrakt z Barceloną do 2026 roku, ale w umowie jest zapis pozwalający klubowi zakończyć współpracę wcześniej, jeśli Lewy nie zagra w co najmniej 55% meczów w sezonie. “Mam nadzieję, że Barcelona nie będzie chciała go wypchnąć, by zaoszczędzić” – mówi Urban.
Na razie Lewandowski koncentruje się na nadchodzących meczach, w tym na inauguracji Ligi Mistrzów przeciwko AS Monaco. “Jego przygoda z Barceloną zbliża się do końca, ale Robert sam zdecyduje, co dalej” – podsumowuje Urban.