Ćwierćfinałowy hit Euro 2024 okazał się rozczarowaniem, ale Francuzi niewiele się tym przejmują. Pokonali Portugalię po rzutach karnych (5:3) i awansowali do półfinału Euro 2024. We wtorek zmierzą się z Hiszpanią.
Wielkie nazwiska, ogromna stawka, stadion wypełniony po brzegi – wszystkie warunki były spełnione, by na Volksparkstadion rozegrano mecz, o którym kibice długo nie zapomną. Zamiast tego mieliśmy piłkarskie szachy z pojedynczymi momentami, gdy serce kibica mogło zabić mocniej.
Francuzi raczej nie będą się tym przejmować. Po ponad 120 minutach bez gola, to oni lepiej wykonywali rzuty karne w ćwierćfinale Euro 2024. Trafili do siatki pięć razy. W decydującym momencie pomylił się Joao Felix, który uderzył w słupek. Jego błąd zdecydował o tym, że Portugalia wraca do domu.
Kylian Mbappe praktycznie przeszedł obok meczu, ale nadal może śnić o złocie. Tymczasem Cristiano Ronaldo zalicza gorzkie pożegnanie z mistrzostwami Europy.
Najwięksi w cieniu
Scena była przygotowywana od pierwszych sekund, w których jasne stało się, że obaj zagrają ze sobą o półfinał mistrzostw Europy. Symbolika tego starcia nasuwała się sama, więc jako media namiętnie przypominaliśmy obrazki znane już kibicom.
14-letni Kylian Mbappe pozujący do zdjęcia w domu na przedmieściach Paryża z plakatem Cristiano Ronaldo na ścianie.
Raz jeszcze Kylian, tym razem spotykający swojego wielkiego idola w ośrodku treningowym Valdebebas. Ronaldo był już na szczycie, Mbappe dopiero marzył, by się na niego wspiąć i śledził karierę Portugalczyka z wypiekami na twarzy. Dzień, w którym pierwszy raz mógł z nim porozmawiać, nazwał później jednym z najlepszych w życiu.
I wreszcie Cristiano komentujący w mediach społecznościowych transfer Mbappe do Realu Madryt wymownym zdaniem: “teraz moja kolej patrzeć”.
To miało być spotkanie starego króla z nowym. Tyle że piłkarze, na których od kilku dni padały wszystkie reflektory, po pierwszym gwizdku schowali się w cień.
Była 38. minuta. Kylian Mbappe zagrał prostopadłe podanie, ale zupełnie nie zrozumiał się z kolegami. Nikt nawet nie ruszył do piłki. Niezadowolony lider Francuzów tylko pokręcił głową. Potwierdzało się, że to nie jest jego turniej. Przed ćwierćfinałowym meczem strzelił tylko jednego gola, przeciwko Polsce z rzutu karnego.
Ronaldo też odgrywał zaledwie drugoplanową rolę. Przed przerwą wściekał się, machając rękami, gdy nie zauważył go pędzący lewą stroną Nuno Mendes. Zaraz po zmianie stron, kiedy do 39-latka nie dotarło dośrodkowanie, znów nie potrafił ukryć frustracji. Był zupełnie niewidoczny.
Męczarnie w Hamburgu
Dużo lepiej wyglądał Rafael Leao, który stwarzał zagrożenie na lewej stronie. Gdy na początku meczu genialnie odegrał piętą do Mendesa, był to jeden z nielicznych momentów przed przerwą, w którym kibice podnieśli się z miejsc.
W 63. minucie skrzydłowy dokładnie dograł w pole karne, ale Vitinha nie dał rady pokonać Mike’a Maignana, który świetną paradą uratował Francuzów. Chwilę wcześniej groźnie uderzał Bruno Fernandes.
Wicemistrzowie świata odpowiedzieli fantastyczną kontrą.
Po podaniu Kounde bohater meczu z Belgią, Randal Kolo Muani, stanął oko w oko z Diogo Costą. Zatrzymał go fenomenalnym wślizgiem Ruben Dias, który w ostatniej chwili zablokował napastnika “Trójkolorowych”.
Obie ekipy udowodniły, że ich męczarnie w 1/8 finału nie były przypadkiem. Didier Deschamps wypuścił w bój Dembele i Thurama, jednak jego piłkarze, tak samo zresztą jak Portugalczycy, rzadko stwarzali okazje. A kiedy już im się to udawało, pudłowali.
Z dużej chmury spadł w Hamburgu kapuśniaczek.
Zimna krew Francuzów
W dogrywce piłkarze myśleli głównie o tym, by nie stracić gola. Długimi momentami wyglądali, jakby czekali na rzuty karne. Na wysokości zadania stawali jedynie portugalscy kibice, którzy przez ponad 120 minut głośno dopingowali swoich ulubieńców. W samej końcówce po szybkiej akcji “piłkę meczową” miał Mendes, jednak uderzył zdecydowanie za słabo. Zawodnicy doczekali się jedenastek.
Te lepiej wykonywali Francuzi.
Do siatki trafili kolejno Dembele, Ronaldo, Fofana, Bernardo Silva i Kounde. Joao Felix uderzył w słupek. Następnie Barcola zmylił portugalskiego bramkarza. Nadzieje ekipy Roberto Martineza przedłużył Mendes, ale chwilę później zimną krew zachował Theo Hernandez. Francja wygrała w rzutach karnych 5:3 i zameldowała się w najlepszej czwórce mistrzostw.
We wtorek “Les Bleus” zagrają o finał z Hiszpanią.
Portugalia – Francja 3:5 po rzutach karnych
Rzuty karne:
0:1 – Dembele
1:1 – Ronaldo
1:2 – Fofana
2:2 – Bernardo Silva
2:3 – Kounde
2:4 – Barcola
3:4 – Mendes
3:5 – Hernandez
Żółte kartki: Joao Palhinha – William Saliba
Portugalia: Diogo Costa – Joan Cancelo (74. Nelson Semedo), Pepe, Ruben Dias, Nuno Mendes – Vitinha (119. Matheus Nunes), Joao Palhinha (90. Ruben Neves), Bruno Fernandes (74. Francisco Conceicao) – Bernardo Silva, Cristiano Ronaldo, Rafael Leao (106. Joao Felix)
Francja: Mike Maignan – Jules Kounde, Dayot Upamecano, William Saliba, Theo Hernandez – N’Golo Kante, Aurelien Tchouameni, Eduardo Camavinga (91. Youssouf Fofana) – Antoine Griezmann (67. Ousmane Dembele), Kylian Mbappe (106. Bradley Barcola), Randal Kolo Muani (86. Marcus Thuram)