Łukasz Skorupski robił, co mógł, by Wojciech Szczęsny ze spokojem udał się na emeryturę. Wydawało się, że Polacy przegrają trzeci mecz na turnieju w Niemczech, ale remis 1:1 uratował Robert Lewandowski.

Z Dortmundu Mateusz Skwierawski

Udział Kyliana Mbappe i Roberta Lewandowskiego w ostatnim meczu fazy grupowej był najważniejszym tematem przed meczem w Dortmundzie. Jeden z najlepszych piłkarzy świata złamał nos, miał być oszczędzany, później okazało się, że może zagrać w masce. Lewandowski mówił o “dramacie”, że nie mógł wcześniej uczestniczyć w turnieju w stu procentach. Obaj zagrali jednak od początku.

Przez prawie godzinę polska kadra miała wynik, który wzięłaby w ciemno. Była to zasługa Łukasza Skorupskiego. Bramkarz długo czekał na prawdziwą szansę w bramce kadry. W reprezentacji debiutował dwanaście lat temu! Ale od tego czasu rozegrał tylko dziesięć meczów, w tym dwa o punkty.

W 2006 roku na mundialu w Niemczech gwiazdą na stadionie Borussii Dortmund był Artur Boruc, który w meczu z gospodarzami dokonywał cudów. Skorupski już przed przerwą zatrzymał Francuzów co najmniej trzykrotnie.

Naszego bramkarza zaczął testować Theo Hernandez. Gdy zamykał akcję na dalszym słupku i wydawało się, że Francja obejmie prowadzenie, Skorupski interweniował nogą.

Ale najwięcej pracy “Skorup” miał w ostatnich minutach pierwszej połowy. Wicemistrzowie świata podkręcili tempo, Kylian Mbappe zaczął szaleć. Dwa razy wyszedł sam na sam z polskim bramkarzem, ale Skorupski pokazał klasę. Zwłaszcza, gdy w ostatniej chwili podbił rękawicą piłkę zmierzającą do bramki. Bramkarz pokazał niebywały refleks.

A gdy z drugiej strony boiska też z bliska uderzał Ousmane Dembele, Skorupski znowu był czujny. Szybko wyszedł z bramki i zasłonił ją piłkarzowi PSG.

Francja była najgroźniejsza atakując lewym skrzydłem. Dość łatwo w nasze pole karne przedzierał się Hernandez lub Bradley Barcola. Polacy ratowali się wybiciami.

Drużyna Didiera Deschampsa dawała naszym piłkarzom czas na rozegranie akcji. Nie był to tak morderczy mecz dla polskiej drużyny, jak przed kilkoma dniami w Berlinie. Austriacy stłamsili nas pressingiem, natomiast Francuzi wyczekiwali na ruch zespołu Michała Probierza.

Dzięki temu polscy piłkarze mieli kilka niezłych momentów i potrafili dłużej utrzymać się przy piłce. W pierwszych akcjach było widać niepewność, jakby zdziwienie, że na tyle mogą sobie pozwolić. Ale z biegiem czasu Biało-czerwoni poczuli swoją szansę.

Ponownie dobrze wyglądał Kacper Urbański. Pokazywał się do podań, dryblował. Nic nie robił sobie z obecności gwiazd światowej piłki w swojej obecności.

Najlepszą okazję przed przerwą polski zespół stworzył po pół godzinie gry. Nicola Zalewski wymienił podania z Piotrem Zielińskim, ten dośrodkował w pole karne, ale Robert Lewandowski uderzył głową obok słupka.

Po przerwie Francuzi pokazali, że skończyło się pobłażanie, od pierwszych minut przycisnęli nasz zespół. Piłka spadła na ulubioną kępkę Mbappe, gwiazdor uderzył tak, jak lubi, w kierunku dalszego słupka wewnętrzną częścią stopy. Ale Skorupski wyciągnął się i odbił piłkę do boku.

Dziesięć minut po zmianie stron Dembele łatwo ograł Jakuba Kiwiora, wyprzedził obrońcę i został sfaulowany w polu karnym. Kiwior nie wyglądał w tym spotkaniu dobrze. Już w pierwszej połowie miał kilka niepotrzebnych strat, grał “elektrycznie”. Gdy Dembele się rozpędził, Kiwior zbyt naiwnie chciał go zatrzymać. Wystawił nogę i podciął rywala.

Wszystkie oczy zwrócone były na dwóch graczy. Kylian Mbappe ustawił piłkę na jedenastym metrze. Nie grał porywającego spotkania, ale się wyróżniał. Przede wszystkim przyjechał do Niemiec po to, by wygrać ze swoją kadrą mistrzostwo Europy.

Skorupski już był bohaterem tego meczu. Gdyby jeszcze obronił rzut karny… byłby to wręcz niewyobrażalny debiut na wielkim turnieju. Mbappe jednak szybko zgasił te marzenia. Kopnął piłkę w prawo, nasz bramkarz rzucił się w lewo i Francja prowadziła 1:0.

Drużyna Deschampsa wróciła do stylu, który preferowała w pierwszej połowie. Wicemistrzowie świata lekko się wycofali, czekali na odpowiedź Polaków. Zespół Probierza próbował. Nieźle z daleka uderzył Lewandowski, ale piłka przeszła obok bramki.

I w końcu podanie w pole karne otrzymał Karol Świderski. Napastnika podciął Dayot Upamecano, ale sędzia nie reagował. Po skończonej akcji dostał informację z wozu VAR, sprawdził starcie w powtórce i podyktował rzut karny.

“Lewy” już raz strzelił gola Francji z karnego, na mistrzostwach świata w Katarze. Wtedy zdobył bramkę na raty, za drugim razem, bo bramkarz za wcześniej wyszedł z linii. Tak samo było w Dortmundzie! Mike Maignan ruszył za szybko i obronił uderzenie kapitana polskiej kadry. Ale Lewandowski powtórzył jedenastkę, wybrał ten sam róg i tym razem trafił, Polacy wyrównali!

Do końca spotkania wynik się nie zmienił, choć Francuzi nie potraktowali tego meczu sparingowo. Zapowiadali walkę o jak najwięcej goli i pierwsze miejsce w grupie. Skorupski robił jednak co mógł, by Wojciech Szczęsny ze spokojem udał się na emeryturę. Wydawało się, że Polacy przegrają trzeci mecz na turnieju w Niemczech, ale z Euro 2024 żegnają się z podniesionymi głowami.

Francja – Polska 1:1 (0:0)
1:0 – Kylian Mbappe 56′ rzut karny
1:1 – Robert Lewandowski 79′ rzut karny

Francja: Mike Maignan – Jules Kounde, Dayot Upamecano, William Saliba, Theo Hernandez – Aurelien Tchouameni (81. Youssouf Fofana), N’Golo Kante (61. Antoine Griezmann), Adrien Rabiot (61. Eduardo Camavinga) – Ousmane Dembele (86. Randal Kolo Muani), Kylian Mbappe, Bradley Barcola (61. Olivier Giroud).

Polska: Łukasz Skorupski – Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Jakub Kiwior – Piotr Zieliński, Jakub Moder – Przemysław Frankowski, Sebastian Szymański (68. Karol Świderski), Nicola Zalewski (68. Michał Skóraś) – Kacper Urbański – Robert Lewandowski.